Archiwum październik 2004


paź 28 2004 Nie dlatego...
Komentarze: 3

Nie trzymamy się za ręce bo tak jest ładnie czy wypada, bo jesteśmy z sobą, ale dlatego, że chcemy być blisko siebie, iśc obok siebie to jakoś za mało.
Mówimy do siebie "Kochanie", bo tak czujemy, nie dlatego, że tak jest słodko.
Spędzamy z sobą tyle czasu nie dlatego, że nie mamy co robić, ale dlatego że wciąż tęsknimy.
Nie możemy się doczekać kolejnego dnia, nie dlatego, że bliżej do weekendu, ale że znów się spotkamy.
Jesteśmy razem nie dlatego, że taka moda, ale dlatego, że czujemy coś do siebie.
Wybaczamy sobie, bo nie znosimy jak jest między nami źle.
I wreszcie kochamy się nie dlatego, że tak się mówi będąc w związku, ale dlatego że tak jest naprawdę..
I nawet jeśli wszystkie słowa i gesty mogą kłamać, to to spojrzenie nie kłamie napewno.

orienne : :
paź 17 2004 Mamo, kiedy będziesz zwolniona od martwienia...
Komentarze: 1

Spostrzegam, że taka rola matki: martwić się całe życie o swe dziecko. Mama martwi się długo przed jego poczęciem, później przez całe jego życie. Odrywa się trochę od niego, gdy będzie dojrzałe, wyprowadzi się, jednak tylko mając gwarancję, że żyje w dostatku i szczęściu.
Mama żyje jak gdyby dwoma życiami. Ma swe problemy, w pracy, niekiedy i w życiu osobistym, i jeszcze problemy dziecka.
Matka przedkłada dobro dziecka nad własne, nie da dziecka skrzywdzić, zawsze chce jego dobra, które dziecko nie zawsze potrafi docenić.
Nieoceniona jest rola matki. Nieoceniona jest jej miłość do dziecka.
Oczywiście nie wszystkie matki są takie, jak zobrazowana powyżej. To wzór matki.

Kiedy dziś mówię mamie: dlaczego się tak przejmujesz?
Odpowiada: wiesz co, poczekaj aż sama będziesz matką..
Niedowierzam.

*A matką będę napewno:)

orienne : :
paź 13 2004 Teraz moja kolej
Komentarze: 2

Nigdy nie mogłam pojąć jak inni ludzie mogą być szczęśliwi w związku dziewczyna-chłopak, jakim cudem nie czują znudzenia, spełnienia? A wręcz przeciwnie, ich uczucie zdaje się nasilić, pałają do siebie płomiennym uczuciem, nie mogą znieść rozłąki.. A co dopiero małżeństwa ze stażem nawet i 60-cio letnim..
Nigdy nie wiedziałam co takiego fajnego może być w chodzeniu za rękę, albo długim całowaniu na pożegnanie.
Zaczynałam wątpić w to czy wogóle jestem zdolna do "bycia z kimś", dlatego przyjmowałam opcję, że nie wyjdę za mąż z miłości, jeśli już to z zauroczenia, które minie i trzeba będzie się rozwieść..
Więc związek z P. może zaprzeczyć wszystkiemu co powyżej wyraziłam.
A teraz myślę jak ładnie musimy wyglądać jak idziemy przez miasto i trzymamy sie za rece, albo w autobusie, jak siedzę mu na kolankach:) Wogóle b pasujemy do siebie, jakkolwiek na nas nie patrzeć:>

orienne : :
paź 10 2004 Małe zmianki
Komentarze: 0

Zmiany następują oczywiście codziennie, niektórych pewnie nawet nie widzę, ale te są istotne:) może znacząco zmienią moje zycie?

Pamiętam jak pan Ł. mówił mi: "napewno kiedyś z nim będziesz", ja mu odpowiadałam: "moge ci obiecać, że nie". Złościłam się, że wogóle nie przyjmował tego do siebie. Prawda, że czasy się zmieniły i to bardzo. Dla pana Ł. nie ma już w moim życiu miejsca, za to pan P. zajął je w całości:> Ale skąd tamten wiedział..
Jesteśmy razem teoretycznie od minionego piątku. Bo tak naprawdę to od pewnej nocy z piątku na sobotę. Część zasług napewno można przypisać pani V., ale tego co było później panami jesteśmy tylko My:)

Muismy się ukrywać. Najbardziej nie chcę, żeby rodzice wiedzieli. Bo będą mnie bardziej kontrolować, żebym sie broń Boże nie zakochała, bo matura! Ale chyba się domyślą. Te rozmowy przez telefon, zdrobniałe nazywanie P., rozmowy gadu, spotkania w każdej wolnej chwili.. Poza tym nie chcę plot i durnych uwag od osób z mojej klasy. Dzieciuchy. No dobra, póki co staram, sie jak mogę kamuflowac się :)

Przypomniało mi się też, że parę dni temu Pati spojrzała na mnie jak się uśmiechałam do P. i spytała mnie: "L., nadal tylko koledzy?" ja: "no taaak, b. się lubimy", ona: "nie sposób nie zauważyć..".

Nie będę się śpieszyć z opisywaniem jak to jest. Ale jest lepiej niż w całej mojej dotychczasowej karierze :> Dwie opcje: wydoroślałam czy trafiłam na odpowiednią osobę, a może wystarczająco dobrze tę osobe poznałam? We'll see=Wir werden warten..

orienne : :
paź 05 2004 odnośnie dnia wczorajszego...
Komentarze: 2

Ty??

-Kto z was zdaje matematykę? - na pytanie nauczycielki uczniowie podnoszą ręce, w tym ja.
-Ty? - plus spojrzenie z wyrzutem.
- Odczep się - czytaj spierdalaj.
Później jeszcze kilka razy slyszałam:
-A na co sie wybierasz? Na germanistykę? - pytanie z niedowierzającym i pogardliwym uśmiechem.
Lub:
-Co Ty chcesz studiować?
Kurwa! Odpierdolcie sie ode mnie! Co was tak nagle zainteresowałam? Coś trzeba zdawać.
Nie, naprawdę, mimo wszelkich dobrych chęci nie potrafiłabym szczerze powiedzieć "lubię tę klasę" - bo nienawidzę! I teraz już wogóle nie będzie mi zależeć, żeby się z nimi trzymać. Niech uważaja mnie za idiotkę, za odizolowaną od nich, za dziwaczkę, wszystko mogą myśleć! Banda kretynów, jak słowo daję! To nawet nie chodzi o to, że miałam do nich jakąś przedwczesną niechęć, bo zawsze widzę szansę na zaprzyjaźnienie się z człowiekiem. Ale na nich juz się poznałam. Wszyscy są sztuczni, w naszej klasie toczą się jakieś chore zawody, kto będzie tym najlepszym, kto wygra!
Jeśli się nie udzielasz, przegrywasz, odpadasz od elioty klasowej. Nie, nie zależy mi na tym. Elita cechuje się tym, co najgorsze. Jeju naprawdę na gorszą klasę nie mogłam trafić!
Strasznie się tym poirytowałam. Wcale nie jestem tak kiepska by ze mnie kpić!
Dzięki, że mam te parę osób co we mnie wierzą.

P.S.
Nienawidzę!

orienne : :