Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20
|
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
Archiwum 20 kwietnia 2005
A to już? Jutro?? Weź mi nic nie mów.
O tym nie chce się myśleć. Łatwiej było przez wszystkie miesiące poprzedzające ten dzień, odsuwać myśl o tym dniu. Prezentacja też leżała do ostatniej chwili. Zaczęłam się jej uczyć jakieś 2 tygodnie temu. To i tak nieźle, inni zaczęli w tym tygodniu, a też jutro odpowiadają. No, to już jutro – to mój dzień, a właściwie moje 30 min. Są takie chwile, gdy wydaje mi się niesamowite, że już nadszedł kwiecień i czas zdawać, niedawno był wrzesień, wtedy śmiałam się, mówiąc że tyle jeszcze czasu. Nie będę mówić że czas szybko leci, bo różnie z nim jest.
Lubiłam sobie tak myśleć w zeszły czwartek, już po południu: no, za tydzień o tej porze, będzie po wszystkim.. przyjdę na angielski i będę już po – odetchnę. Dziś rano – o 10:15 mówiłam prezentację – bo jutro tak będzie naprawdę. Jakieś 4 h po mama dzwoni i mówi: jutro o tej porze po..
A właśnie – co rodzice na maturę? Rodzice zdecydowanie odpuścili. Uczę się w swoim zakresie. Do kompa siadam kiedy chcę, nikt mi nic nie powie. Skąd ta zmiana? Proste, widzą że uczę się czy mnie gonią czy nie. Mama wiadomo, że żyje moimi egzaminami, tata mniej, ale wiadomo jakie to ważne, każdy to czuje. W sumie wszyscy tym tylko żyją.
A stres? A nawet nie. Moją prezentację powtarzałam już tyle razy, że znam ją praktycznie na pamięć, ale nie klepię tego jak bezmózgowiec. Praca jest logiczna i poukładana, dlatego mówienie jej nie jest dla mnie problemem. Każde zdanie wynika z poprzedzającego go zdania. Nie przewiduję żadnych pomyłek, czy zacięć. Boję się jedynie tego, co nieznane – pytań. Troszkę. Myślę, że jak tam wejdę i po tych 15-stu minutach gadania, rozkręcę się, oczywiście nabiorę rumieńców i jakoś odpowiem na te pytanka. Komisję mam podobno spoczko.
Pracę mówiłam przed mamą, udało mi się powiedzieć ją płynnie, mama była wzruszona:P. Ale to już inna sprawa. Powiedziała, że wszystko dobrze.
A co wkładasz? Postanowiłam iść w spodniach, żeby czuć większą swobodę, z krawaciku zrezygnowałam, bo pomyślałam, że mogę kogoś z komisji nim zirytować:P, może ktoś krawat na szyi dziewczyny odebrałby jako drwinę, kto wie, ludzie są dziwni, nie będę ryzykować. Poza tym oczywiście biała bluzka i sweterek. Francja elegancjaJ. Poza tym biorę mój „amulet” – złoty krzyżyk, miałam go z sobą na wszystkich ważniejszych egzaminach i jakoś zaufałam mu, nie mogę teraz o nim zapomnieć.
Teraz łatwo ci gadać tak spokojnie, a co będzie tuż przed? Tego się obawiam. Wiem, że np. od rana będę mieć lodowate dłonie, może nawet będą mi się trząść, odczuwalne będzie napięcie całego ciała. Bóle głowy i brzucha na szczęście nie występują. Okres też już odpracowałam, więc czynniki dodatkowo stresujące mam z głowy. Boję się następujących rzeczy: drżenia głosu, zapomnienia wszystkiego, ale nie, to nie może się zdarzyć. Wejdę tam, powiem to co mam i musi być dobrze, w końcu tyle ćwiczyłam..
Większość osób już zaliczyło. Ja ze względu na nazwisko – literę S, jestem bliżej końca listy. Takie czekanie na swoją kolej wzmaga stres. Byłam gotowa już na wtorek, bo jednak poniedziałek to nie – nie na pierwszy ogień..
Znasz ten stres? Jestem trochę z nim obyta. W ubiegłych latach cała moja klasa parę razy(z 5-6)zaliczała długie wiersze przed groźną nauczycielką(jasne, że nie przesadzam). Czekając na swoją kolej, czułam się jak przed eliminacjami do „Idola”, stres niewyobrażalny. I właśnie obawiam się, że jak tam wejdę, taka sparaliżowana stresem, to powiem to zupełnie „na odpierdol”, żeby tylko szybko stamtąd wyjść. Może jednak moje drugie „ja” odczuje powagę tego wydarzenia i da z siebie wszystko.
Mówią, że przed maturą dobrze jest się gdzieś odstresować. Wyszłabym na rower, ale zimno, boję się, że się przeziębię, że stracę głos, albo w ogóle wyląduję w łóżku. Nie, nie będę ryzykować. Przed tak ważnym egzaminem pod uwagę bierze się wszystkie możliwości, nawet te najmniej prawdopodobne.
No więc nie pozostaje nic innego jak czekać do jutra.. Jutro wszystko będzie jasne.
Mówisz coś o stresie? A ja mówiłam, że nie, skąd? Dotknij moich rąk.. Lodowate.