Archiwum 27 lutego 2004


lut 27 2004 Jakie wartości wychowawcze kryją w sobie...
Komentarze: 0

Jakie wartości wychowawcze kryją w sobie bajka i baśń i który z tych gatunków literackich bardziej odpowiada mentalności dziecka?

 

            Był wczesny wieczór. Wczesny, dla mnie. Nie dla mojego młodszego brata. Dla niego nadeszła już pora na sen. Było po 19, po telewizyjnej wieczorynce. Stała godzina wyznaczajca  pójście do spania dzieciom w jego wieku, czyli 6 lat, ja 17-latka zwykłam kłaść się spać około północy.

-         Lenaaa... – zaczepił mnie tonem, który wyrażał prośbę. Doskonale go znałam.

-         No? – oderwał mnie od lekcji – o co chodzi?

-         Nie chce mi się jeszcze spać...

-         Żartujesz? Ile ja bym dała żeby już teraz móc się położyć! Nie przesadzaj, poleż spokojnie, to zaśniesz. Zajrzę do ciebie za jakiś czas.

Wróciłam do swojego pokoju, nie pozwalając mu na dalszą dyskusję z sobą. Nie miałam na to czasu.

Próbowałam się skupić na lekcjach, ale po chwili znów dobiegło mnie wołanie z pokoju małego:

-         Lenka... – zaczął zdrobnieniem aby uzyskać porządany efekt. Znam te sztuczki.

Ale jednak próba ściągnięcia mnie do pokoju zakończyła się sukcesem:

-         Nie pomaga?

-         Nie. Posiedź ze mną.

Spojrzałam na niego surowo.

      -    Proszę... – dodał po chwili.

-         I co? Może jeszcze bajeczkę ci poczytać?

-         Ooo! Super!

-         Dziecko, ja mam lekcje...

-         Ale ja nie zasnę – mówi błagalnym tonem.

Idę na ugodę:

-         Dobra, ale wybierz jakąś z  krótszych. I taką, przy której napewno zaśniesz.

Zazyczył sobie baśń o Kopciuszku, którą już tyle razy słyszał i chyba zna na pamięć. Ale kto nie lubi czytania „do poduszki”.

Skończyłam czytanie. Spojrzałam na niego. Nie zasnął!

Pomyślałam, że w takim razie mogę sprawdzić go, jak bardzo uważnie mnie słuchał...

-         Powiedz, czy ta opowieść jest realna? Czy mogła wydarzyć się naprawdę?

-         Sam nie wiem..

-         No ale czy widziałeś żeby ktoś kiedyś przemienił zwykłą dynię w piękną karocę? Albo łachmany w cudowną, jedwabną suknię?

-         Nie, ale w wielu takich długich bajkach tak się zdarzało. To normalne.

-         Te „długie bajki” to baśnie – powiedziałam wyrozumiale – Więc rozumiesz. Takie zdarzenia, jakie zostały przedstawione tutaj, w „Kopciuszku” istnieją tylko w naszej wyobraźni. Ktoś to sobie wymyślił. Przedstawił tu obraz upiększonego życia. Wszystko jest prostsze i piękniejsze, niż w realnym świecie. Wiesz dlaczego? Może autor miał w tym jakiś cel? – próbowałam ciągnąć dalej tę coraz ciekawszą rozmowę...

-         Może po to, żeby pokazać ludziom co jest dobre, a co złe. Żeby wiedzieli.

-         No pięknie! Charakterystyczne w baśniach jest to, że zawsze zwycięża dobro nad złem, piękność nad brzydotą, prawda nad kłamstwem i obłudą. Dobro zostaje nagrodzone, zło ukarane. Widzisz jakie to proste? Takie nieskąlikowane. Nie ma czegoś pomiędzy dobrem a złem.

-         I zawsze kończy się sukcesem tego dobrego bohatera.

-         Dobre spostrzeżenie. Prawda, że do przewidzenia jest końcówka baśni? Wiemy, że skończy się szczęśliwie dla głównego bohatera. Z góry wiemy, że nic nie może się stać „temu dobremu”. Wiemy, że napewno przeżyje i wygra prędzej czy później. Może jakieś wnioski?

-         Dla tego, kto to czyta? – skinęłam głową – no to może taki, żeby postępować dobrze, to wtedy też zostaniemy nagrodzeni.

-         Świetnie! Autor tej baśni byłby z ciebie i z siebie dumny! Bo o to właśnie chodzi w tej baśni. By uświadomić czytelnikom, że dobro zwycięża ze złem. I choć może nie zawsze tak jest, to mamy zakodowane wumyśle, że tak rzeczywiście jest. A to juz dużo.

-         I bohaterzy też są albo źli albo dobrzy! – mówi podekscytowany barciszek jakby odkrył coś, jako pierwszy. Ale cieszę się wraz z nim.

-         Bohaterowie! – poprawiłam malca - Ale też trafne spostrzeżenie! W baśniach pokazane są wzorce osobowości. Bohaterowie są albo źli, albo dobrzy. Dlatego ich cechy charakteru też są bardzo wyraźnie podzielone. Dzięki temu odbiorca, gdyby miał kłopoty z odróżnieniem cech pozytywnych od negatywnych, automatycznie wie jakie cechy są dobre a jakie złe. Dla kogoś w moim wieku, albo jescze starszego może się to wydać banalne. Myślę, że właśnie dlatego baśnie są przeznaczone głównie dla najmłodszych odbiorców, czyli dzieci.

-         Ale dlaczego?! Mi podoba się ta bajka i zawsze chciałbym żeby świat taki był! – buntowniczym tonem atakuje mnie malec.

-         Baśń, nie bajka – znów go poprawiam -  Osoby starsze, czyli nie takie jak ty, mają już jakie takie wyobrażenie o świecie, znają go trochę lepiej niż ty, który z bajeczek nie dowie się o nim wiele. Tak po prostu jest. Oto urok dzieciństwa. – powiedziałam to jakbym sama była już niewiadomo jak stara – Poza tym nie nadużywaj słowa „zawsze” – rzekłam pouczająco.

-         To ja nie chcę być dorosły! – mały znów zaczyna bunt.

-         Dobra, wystarczy! Powiedz mi jeszcze czego mogłeś się nauczyć z tej opowieści?

-         Że jak będziemy dobrzy mimo wszystko, to w końcu zostaniemy nagrodzeni. I ja w to wierzę – z wielkim przekonaniem oświadczył mały. Urzekł mnie tymi słowami.

-         Bardzo dobrze, że wierzysz. Może jeśli będzie więcej takich, jak ty, świat będzie lepszy. Rozwinę twoją myśl, jeśli pozwolisz – znów wykazałam się wyrozumiałością dla jego młodego wieku i dla niepoprawności jego wypowiadania się - Ja tę baśń rozumiem tak: w życiu trzeba  sobie radzić z problemami, trudnościami, pamiętając że po złym nadchodzi dobre. Bo przecież nigdy nie jest tak, że na życie jakiegoś człowieka składają się tylko same dobre wydarzenia albo same złe! Szczęście i nieszczęście w życiu przeplatają się z sobą. Mam rację, braciszku?

-         Poczytaj mi coś jeszcze. Bo wcale nie jestem śpiący! – powiedział, a jego oczy rzeczywiście nie wyglądały na zmęczone.

Pomyślałam: czemu nie.. Mały może się czegoś nauczy, a wraz z nim ja. W końcu ucząc, uczysz się sam.

I nie wiem czemu, ale bardzo byłam ciekawa jego poglądów. Poprzez takie konwersacje z nim, przypominałam sobie swoje lata dzieciństwa, odbywałam podróż do swojej bardzo wczesnej młodości, a to bardzo sentymentalna podróż.

Ciekawe co o nieco mniej optymistycznych od baśni, bajkach powie mi najmłodszy z rodziny...

-         To teraz, dla porównania poczytam ci taką prawdziwą bajkę.

-         Mogę wybrać? – z zapałem zaczął wertować grubą księgę, tą samą z której kiedyś mama mi czytała na dobranoc...

-         Ta! – wskazał palcem na tytuł „Żaby i wół”.

Była to historia, która mówiła o matce żabie, która pragnęła udowodnić swoim dzieciom, że potrafi być większa od woła. Nadymając swój brzuch coraz bardziej, w końcu pękła a i tak ani przez chwilę nie była większa od woła. Zdanie kończące utwór brzmiało: „Zawsze trzeba pamiętać o tym, kim się jest”.

-         Jak się zakończyła bajka?

-         Źle... żal mi tej mamy żaby. Nie powinna była umrzeć. – ze smutkiem odpowiedział braciszek.

-         Bo widzisz, dla bajki charakterystyczny jest realizm, zobrazowane są prawa rządzące życiem, nie ma tu ani trochę fantastyki. Można rzec, że ukazane jest prawdziwe, okrutne, nie raz niesprawiedliwe życie.

-         Pewnie dlatego dorośli wolą bajki – w jego głosie słyszę w dalszym ciągu nutkę naburmuszenia. Staram się więc być spokojna, cierpliwa i delikatna:

-         Mogą woleć. Na pewno bajka jest bardziej wiarygodna niż baśń. Ale dorośli raczej nie czytują bajek, chyba że swoim dzieciom. Jak życzą sobie odrobinę prawdziwości, to otwierają gazetę, włączają telewizor, np. na wiadomościach, albo wychodzą na ulicę.

-         Taka idea mi się nie podoba... – zastanawiam się skąd zna słowo „idea”...

-         No wiesz, póki co żyj jeszcze w swoim świecie ideałów. Ale wróćmy na moment do bajki. Wiem, że ci się nie podoba, ale chciałabym się dowiedzieć jakie różnice zauważasz jeszcze między dwoma utworami, które ci czytałam?

-         „Żaba” na pewno była krótsza od „Kopciuszka”.

-         Tak, bo w bajce niepotrzebna jest rozlewność epicka. Opisy nie są istotne, najważniejsza jest treść, czyli przesłanie bajki jest najważniejsze. A jak myślisz co oznacza zdanie umieszczone na końcu tej bajki? Co ono ci przypomina?

-         To jest chyba taka przestroga... – dobrze kombinuje!

-         Bardzo dobrze! To jest morał, taka dobra rada, złota myśl, która praktycznie jest podsumowaniem całego utworu. A wyjaśnisz mi jaka nauka płynie z tej bajki?

-         Żaba nie powinna była robić z siebie niewiadomo czego. Jest żabą i powinna się z tym pogodzić. Powinna się z tego cieszyć. A ona próbowała być podobną, przynajmniej ze wzrostu wołem. To głupie. Po co? – mały zaczynał swoją filozofię... musiałam mu przerwać.

-         Czyli rozumiesz po części tę bajkę. Mówisz, że żaba postąpiła niemądrze. Chciała walczyć z naturą, która stworzyła ją jako żabę i tak powinno zostać. Żaba zapłaciła za swoją zuchwałość, chęc popisania się przed własnymi dziećmi. Zobacz jaki dała przykład swym dzieciom...

-         Dzieci nie próbowałyby jej naśladować, bo widziały co się z nią stało – że pękła – skrzywił się - Bajki chyba nie są przeznaczone dla dzieci, są zbyt agresywne.

-         Wiedziałam, że bardziej polubisz baśnie. Tak jest z dziećmi. Wolą świat wyimaginowany...

-         Jaki??? – wielce się zdziwił.

-         No upiększony – uprościłam - bez triumfu zła, lecz zawsze dobra, idealizujący postacie, sytuacje. Ech dzieci, dzieci... żyjcie w tym idealnym świecie, który ukształtowały w was wasze umysły, które czerpią z baśni itp. Jescze macie czas na poznanie prawdziwego świata. Poznajcie go jak najpóźniej...

-         Mówisz jak mamusia – hamuje mnie przed rozgadywaniem się.

-         To co? Na dziś chyba już wystarczy wrażeń. Mam nadzieję że teraz uśniesz. Tylko żeby nie przyśniła ci się pękająca żaba, lepiej kopciuszek, tańczący z królewiczem – całuję braciszka na dobranoc – Śpij słodko.

Wracam do siebie, do swojego pokoju. Zamykam wszystkie zeszyty. Już nie zaglądam do nich, nie patrzę czy było coś zadane. Przecież w każdej chwili może pojawić się dobra wróżka, która zrobi to za mnie.

orienne : :