kwi 22 2005

Zdałam..


Komentarze: 2
(wczoraj nie dałam tej notki bo internet się zje...ł:/) Fajny dziś dzień. Parę nauczek na przyszłość. Bardzo to dla mnie cenne. No tak, dziś się udało. Dzisiejsza noc była nawet spokojna, a myślałam, że stres nie da mi spokojnie spać. Stres rozpoczął się dopiero jakieś 15 min przed czasem mojego wejścia. Hehe chłopak przede mną ciągle powtarzał: no nie denerwuj się tak! Jak można się domyślać nie słuchałam. Nie dało się. Weszłam do sali, było jasno, przyjemnie i dało się czuć specyficzny zapach, nie podobał mi się. Było pełno jakiś akcesoriów – telewizor, komputer, tablica, jakiś stojak(:P), ale ja miałam tylko karteczkę z cytatami. Tak więc zaczęłam mówić. Jakoś przeszłam, parę drobniutkich zacięć, w sumie powiedziałam prawidłowo – tak jak sobie zakładałam. Zatem skończyłam, dostałam szklankę wody(dzięki Bogu! Tylko mogła być bez bąbelków..). Przede mną było najgorsze - pytania. Nie ma się co rozgadywać - pytania zwaliłam:/. Od tego egzaminu znienawidziłam Ninę(nauczycielkę). Na co dzień milutki kotek a na egzaminie pokazała pazury! S.... . B fajna była atmosfera na tych egzaminach, nie mam na myśli nauczycieli, bo to bynajmniej nie było przyjemne, ale poza salą egzaminacyjną było naprawdę miło, nawet nie chciało mi się iść do domu. Mogłabym pocieszać tych co byli po mnie;), jednak pojechałam do domu, wpadłam i wypadłam(dosłownie). I wyniki – dreszczyk emocji. W sumie byłam pewna tego, że zdałam – teraz pozostał pytanie – na ile? Tutaj nie odpowiem – wystarczy, że zdałam. I o to chodziło i to osiągnęłam. Polski był dla mnie najstraszniejszym egzaminem. Bałam się go jak żadnego innego. Dlatego teraz mogę naprawdę odetchnąć. Praktycznie już zdałam całą maturę, bo nie będzie już żadnych trudności. Kolejne egzaminki zaliczę bez problemu. Zależy mi cholernie na niemieckim. Od jutra będę szkolona;). To śmieszne, ale z obecnej perspektywy miło wspominam ten egzamin;) ten stres był fajny, czasem nawet lubię taką adrenalinkę. Wczoraj bym tego nie powiedziała.. *** Po tym wszystkim miałam wielką kłótnię u wstrętnej baby. Ja z tatą przeciw niej. Wygrała.. przez jedne szczegół, ale jednak. Myśl: nie ma prawdy, są tylko silniejsze argumenty. I oczywiście pieniądze. A tata to jednak autorytet. Wszystko umie załatwić, walczyć o swoje, kłócić się, aby wygrać, jest pewny siebie i dzięki temu jest trudnym przeciwnikiem w przeróżnych kłótniach, sporach, często je wygrywa przez to – wzór w tych sprawach dla mnie, mama zresztą też. Staram się od nich tego uczyć. Ciężka umiejętność, ale najważniejsza w życiu. Na razie udaje mi się tylko pyskowanie.. chyba nie ta droga.
orienne : :
Puchatkowa
23 kwietnia 2005, 21:11
Mi tez tego brakuje(zdolnosci walczenia o swoje),ale czy ja wiem?Chyba ta umiejetnosc nie jest najwazniejsza w zyciu.Przynajmniej dla mnie :)
abs
22 kwietnia 2005, 11:03
gratulacje

Dodaj komentarz