puszczanie sygnałków... :)
Komentarze: 2
Nie wiem z jakiej racji nie widziałam go dziś w szkole! Nabiegałam się za nim po wszystkich piętrach i nic. A tak chciałam go zobaczyć.. Po takiej lataninie poddałam się, orzekając, że musi być dziś nieobecny w szkole. Dla osłody (J) puściłam mu sygnalik. Jeju! Jak się ucieszyłam, jak odpuścił! Zaraz potem następny i kolejny... i tak długo, ale ja zakończyłam. Ale nie powiem, pomogło mi to troszkęJ.
W autobusie widziałam swoją starą miłostkę, jeja! Jak się spojrzał. Jakbym mu coś zrobiła. A co ja jak ja(J)? Po prostu mi się odwidziało.
To co teraz mam z Moim Kochaniem – bo tylko tak na niego mówię(to już zarezerwowane dla niegoJ), to jest uczucie, jakiego nie znałam. Dobrze, że się uczę:P. Zawsze jak o nim myślę, to się uśmiecham, w szkole jestem w VII niebie, na jego widok serce drżyJ co za odruchy.. Ale jest coś więcej.. na razie nie wiem co to. Myślę że nam sie uda.
Moja koleżanka – Puchatkowa, powiedziała dziś takie miłe słowa: „jeju.. wy musicie być razem..”. Bardzo miłe to było :* !
A tak poza tym to co sie dzieje? Spanie – szkoła – odrabianie lekcji – jedzenie- mycie – spanie....
Tylko w weekend jest inaczej!
W weekend wyrywam Łukasza na jakieś urocze spotkanko:D!
Dodaj komentarz