Dziś odbył się mój ostatni ustny. Moim założeniem było dostać 18-20 pkt. Udało mi się je zrealizować, jednak nie czuję szczęścia. Czy to takie moje wysokie ambicje czy może ciężko jest mi się pogodzić z tym, że nie byłam najlepsza? Może po prostu chciałam dostać tyle, ile maksymalnie można było, bo mi na tym zależało? Tak chyba właśnie jest.
Pewna osoba, którą teraz zresztą jestem zauroczona, powiedziała mi kiedyś że stawiam sobie bardzo wysokie wymagania. Może. I to chyba lepiej niż wymagać od siebie mniej. Moja mama powtarzała, że kto mało chce, mało dostanie.
Jak było: poszłam w stronę tej sali, odważnie. Weszłam, dzień dobry. Dobre wrażenie. Losowanie – Numer eins. Dowodzik proszę, proszę arkusz. Tam do stoliczka proszę. 15 minut. Spojrzenie na zegar. Ok. Temat na szczęście nie był wredny. Poradzę sobie. Starałam się naszpikować swoją wypowiedź pięknymi słówkami, wyszukanymi konstrukcjami.
Dostałam 90%(właśnie policzyłam) - to chyba jest równoważnik 5. Trochę mi lepiej teraz, ale nie umiem się z tego cieszyć. 6 osób zdawało rozszerzony niemiecki. Najlepszy wynik to 95%, później mój. Lepszy ode mnie był faworyt nauczycielek. Brał udział w różnych olimpiadach, był na wymianie do Niemiec, no wiadomo..
Wszyscy z tego egzama pogratulowali mi, może byli trochę zaskoczeni, ich słowa: „respekcik”.
Pośród wypowiedzi: nienawidzę niemca, mówię: a ja uwielbiam;).
No ale walka o miejsce na uniwerku jeszcze się nie zakończyła. Jeszcze pisemne. Już wiem co robić by lepiej na nich wypaść.
Stresowałam się tymi egzaminami, ale tylko w podświadomości, o czym świadczą moje „odjazdowe” sny.. Coś okropnego. Przed anglikiem śniło mi się coś, że się spóźniłam, że autobusy nie przyjechały. Dziś było jeszcze lepiej. Śniło mi się, że przełożyli mi ten egzamin, na poniedziałek czy jeszcze później. Hehe byłam zrozpaczona, bo chciałam wreszcie odpocząć a to okazało się niemożliwe. Zaczęłam jęczęć[:P].. i się obudziłam:).
Co do faj[„a ja palę faję i żuję gumę, palę faję za fają i żuję gumę...”:D] to wypalę tę pakę co mam, no bo przecież nie wywalę:P? A później już nie będę. Hehe no chyba, że będzie taka potrzeba:P. Ale nie przwiduję.
Teraz chwila odpoczynku – może te 3 dni, mniej może i zacznę b. intensywną naukę. Oczywiście tylko mojego kochanego języka. Żaden polak mnie nie interesuje. A angielski może zdam dobrze, ale jeśli, to dla osoby, którą jestem zauroczona;). Ech fatalne zauroczenie doprawdy..
A i coś o wczoraj, co mnie cholernie wkurwiło. Dyrektorka przyszła na wczorajsze matury z angielskiego i mówi:
-Średnia z matur z angielskiego jest póki co wysoka, tylko żeby teraz na koniec nikt jej nie popsuł, Lena? Jak z angielskiego? [SUKA!!]
-Dobrze. [b. spokojnie]
Nie będę tego komentować, kiedyś za to całe zło zapłaci. Może nie mnie, ale zapłaci słono.
Odezwę się jeszcze, ale na razie musze iśc, bo mam co robić:).
..bez odbioru.
Dodaj komentarz