Najnowsze wpisy, strona 2


kwi 26 2005 sranie w banię
Komentarze: 0
[marginesy muszę jakoś oznaczać, bo cholery same nie chcą się robić – niech będą to *-ki] *Codziennie uczę się mojego kochanego języka i jest ze mną coraz lepiej: robię mniej błędów, lepiej mówię - w samą porę, w piątek ustny. Stres minimalny, czyli tyle żeby mnie zmobilizować do walki o moje punkty. Jeju jaka byłabym szczęśliwa z 18-19-20 pktów, jaka byłabym z siebie dumna.. Kurna, zrobię wszystko, za cholerę, dostanę te punkty! [tak na marginesie to mogę się założyć, że dostanę temat Umweltschutz;)] *Dziś kupiłam sobie drobiażdżek za 40,-(i jestem już doszczętnie spłukana;)). Mało ważne co to jest, ale coś do włosów – ciągle się nimi zajmuję. Ale moja radość z tego była ogromna:). Doszłam do wniosku, że za taką radość można wykładać każdą kwotę pieniędzy. *Jeszcze parę słów odnośnie fajek. Mówią, że dopóki kręci Ci się w głowie, dopóki nie budzisz się rano z myślą „zaraz zapalę” to nie jesteś uzależniony. To gdzie tam jeszcze;).
orienne : :
kwi 22 2005 Zdałam..
Komentarze: 2
(wczoraj nie dałam tej notki bo internet się zje...ł:/) Fajny dziś dzień. Parę nauczek na przyszłość. Bardzo to dla mnie cenne. No tak, dziś się udało. Dzisiejsza noc była nawet spokojna, a myślałam, że stres nie da mi spokojnie spać. Stres rozpoczął się dopiero jakieś 15 min przed czasem mojego wejścia. Hehe chłopak przede mną ciągle powtarzał: no nie denerwuj się tak! Jak można się domyślać nie słuchałam. Nie dało się. Weszłam do sali, było jasno, przyjemnie i dało się czuć specyficzny zapach, nie podobał mi się. Było pełno jakiś akcesoriów – telewizor, komputer, tablica, jakiś stojak(:P), ale ja miałam tylko karteczkę z cytatami. Tak więc zaczęłam mówić. Jakoś przeszłam, parę drobniutkich zacięć, w sumie powiedziałam prawidłowo – tak jak sobie zakładałam. Zatem skończyłam, dostałam szklankę wody(dzięki Bogu! Tylko mogła być bez bąbelków..). Przede mną było najgorsze - pytania. Nie ma się co rozgadywać - pytania zwaliłam:/. Od tego egzaminu znienawidziłam Ninę(nauczycielkę). Na co dzień milutki kotek a na egzaminie pokazała pazury! S.... . B fajna była atmosfera na tych egzaminach, nie mam na myśli nauczycieli, bo to bynajmniej nie było przyjemne, ale poza salą egzaminacyjną było naprawdę miło, nawet nie chciało mi się iść do domu. Mogłabym pocieszać tych co byli po mnie;), jednak pojechałam do domu, wpadłam i wypadłam(dosłownie). I wyniki – dreszczyk emocji. W sumie byłam pewna tego, że zdałam – teraz pozostał pytanie – na ile? Tutaj nie odpowiem – wystarczy, że zdałam. I o to chodziło i to osiągnęłam. Polski był dla mnie najstraszniejszym egzaminem. Bałam się go jak żadnego innego. Dlatego teraz mogę naprawdę odetchnąć. Praktycznie już zdałam całą maturę, bo nie będzie już żadnych trudności. Kolejne egzaminki zaliczę bez problemu. Zależy mi cholernie na niemieckim. Od jutra będę szkolona;). To śmieszne, ale z obecnej perspektywy miło wspominam ten egzamin;) ten stres był fajny, czasem nawet lubię taką adrenalinkę. Wczoraj bym tego nie powiedziała.. *** Po tym wszystkim miałam wielką kłótnię u wstrętnej baby. Ja z tatą przeciw niej. Wygrała.. przez jedne szczegół, ale jednak. Myśl: nie ma prawdy, są tylko silniejsze argumenty. I oczywiście pieniądze. A tata to jednak autorytet. Wszystko umie załatwić, walczyć o swoje, kłócić się, aby wygrać, jest pewny siebie i dzięki temu jest trudnym przeciwnikiem w przeróżnych kłótniach, sporach, często je wygrywa przez to – wzór w tych sprawach dla mnie, mama zresztą też. Staram się od nich tego uczyć. Ciężka umiejętność, ale najważniejsza w życiu. Na razie udaje mi się tylko pyskowanie.. chyba nie ta droga.
orienne : :
kwi 20 2005 Jak jest przed maturką?
Komentarze: 3
A to już? Jutro?? Weź mi nic nie mów. O tym nie chce się myśleć. Łatwiej było przez wszystkie miesiące poprzedzające ten dzień, odsuwać myśl o tym dniu. Prezentacja też leżała do ostatniej chwili. Zaczęłam się jej uczyć jakieś 2 tygodnie temu. To i tak nieźle, inni zaczęli w tym tygodniu, a też jutro odpowiadają. No, to już jutro – to mój dzień, a właściwie moje 30 min. Są takie chwile, gdy wydaje mi się niesamowite, że już nadszedł kwiecień i czas zdawać, niedawno był wrzesień, wtedy śmiałam się, mówiąc że tyle jeszcze czasu. Nie będę mówić że czas szybko leci, bo różnie z nim jest. Lubiłam sobie tak myśleć w zeszły czwartek, już po południu: no, za tydzień o tej porze, będzie po wszystkim.. przyjdę na angielski i będę już po – odetchnę. Dziś rano – o 10:15 mówiłam prezentację – bo jutro tak będzie naprawdę. Jakieś 4 h po mama dzwoni i mówi: jutro o tej porze po.. A właśnie – co rodzice na maturę? Rodzice zdecydowanie odpuścili. Uczę się w swoim zakresie. Do kompa siadam kiedy chcę, nikt mi nic nie powie. Skąd ta zmiana? Proste, widzą że uczę się czy mnie gonią czy nie. Mama wiadomo, że żyje moimi egzaminami, tata mniej, ale wiadomo jakie to ważne, każdy to czuje. W sumie wszyscy tym tylko żyją. A stres? A nawet nie. Moją prezentację powtarzałam już tyle razy, że znam ją praktycznie na pamięć, ale nie klepię tego jak bezmózgowiec. Praca jest logiczna i poukładana, dlatego mówienie jej nie jest dla mnie problemem. Każde zdanie wynika z poprzedzającego go zdania. Nie przewiduję żadnych pomyłek, czy zacięć. Boję się jedynie tego, co nieznane – pytań. Troszkę. Myślę, że jak tam wejdę i po tych 15-stu minutach gadania, rozkręcę się, oczywiście nabiorę rumieńców i jakoś odpowiem na te pytanka. Komisję mam podobno spoczko. Pracę mówiłam przed mamą, udało mi się powiedzieć ją płynnie, mama była wzruszona:P. Ale to już inna sprawa. Powiedziała, że wszystko dobrze. A co wkładasz? Postanowiłam iść w spodniach, żeby czuć większą swobodę, z krawaciku zrezygnowałam, bo pomyślałam, że mogę kogoś z komisji nim zirytować:P, może ktoś krawat na szyi dziewczyny odebrałby jako drwinę, kto wie, ludzie są dziwni, nie będę ryzykować. Poza tym oczywiście biała bluzka i sweterek. Francja elegancjaJ. Poza tym biorę mój „amulet” – złoty krzyżyk, miałam go z sobą na wszystkich ważniejszych egzaminach i jakoś zaufałam mu, nie mogę teraz o nim zapomnieć. Teraz łatwo ci gadać tak spokojnie, a co będzie tuż przed? Tego się obawiam. Wiem, że np. od rana będę mieć lodowate dłonie, może nawet będą mi się trząść, odczuwalne będzie napięcie całego ciała. Bóle głowy i brzucha na szczęście nie występują. Okres też już odpracowałam, więc czynniki dodatkowo stresujące mam z głowy. Boję się następujących rzeczy: drżenia głosu, zapomnienia wszystkiego, ale nie, to nie może się zdarzyć. Wejdę tam, powiem to co mam i musi być dobrze, w końcu tyle ćwiczyłam.. Większość osób już zaliczyło. Ja ze względu na nazwisko – literę S, jestem bliżej końca listy. Takie czekanie na swoją kolej wzmaga stres. Byłam gotowa już na wtorek, bo jednak poniedziałek to nie – nie na pierwszy ogień.. Znasz ten stres? Jestem trochę z nim obyta. W ubiegłych latach cała moja klasa parę razy(z 5-6)zaliczała długie wiersze przed groźną nauczycielką(jasne, że nie przesadzam). Czekając na swoją kolej, czułam się jak przed eliminacjami do „Idola”, stres niewyobrażalny. I właśnie obawiam się, że jak tam wejdę, taka sparaliżowana stresem, to powiem to zupełnie „na odpierdol”, żeby tylko szybko stamtąd wyjść. Może jednak moje drugie „ja” odczuje powagę tego wydarzenia i da z siebie wszystko. Mówią, że przed maturą dobrze jest się gdzieś odstresować. Wyszłabym na rower, ale zimno, boję się, że się przeziębię, że stracę głos, albo w ogóle wyląduję w łóżku. Nie, nie będę ryzykować. Przed tak ważnym egzaminem pod uwagę bierze się wszystkie możliwości, nawet te najmniej prawdopodobne. No więc nie pozostaje nic innego jak czekać do jutra.. Jutro wszystko będzie jasne. Mówisz coś o stresie? A ja mówiłam, że nie, skąd? Dotknij moich rąk.. Lodowate.
orienne : :
kwi 16 2005 odnośnie tego, co nastąpi za kilka dni.....
Komentarze: 0
"trzymając za klamkę kończymy ostatnie słowa modlitwy" - pewna dziewczyna, która maturę zdawała rok temu miała wypowiedzieć te magiczne słowa. Już wtedy wiedziałam, że gdzieś je wykorzystam w tym roku..
orienne : :
kwi 13 2005 George Michael , Jesus To A Child
Komentarze: 0
Kindness in your eyes I guess you heard me cry You smiled at me Like jesus to a child I'm blessed i know Heaven sent and heaven stole You smiled at me like Jesus to a child And what have i learned From all this pain I thought i'd never feel the same About anyone or anything again But now i know When you find a love When you know that it exists Then the lover that you miss Will come to you on those cold, cold nights When you've been loved When you know it holds such bliss Then the lover that you kissed Will comfort you when there's no hope in sight Sadness in my eyes No one guessed, well no one tried You smiled at me Like jesus to a child Loveless and cold With your last breath you saved my soul You smiled at me Like jesus to a child And what have i learned From all these tears I've waited for you all those years Then just when it began He took your love away But i still say When you find a love When you know that it exists Then the lover that you miss Will come to you on those cold, cold nights When you've been loved When you know it holds such bliss Then the lover that you kissed Will comfort you when there's no hope in sight So the words you could not say I'll sing them for you And the love we would have made I'll make it for two For every single memory Has become a part of me You will always be... my love Well i've been loved So i know just what love is And the lover that i kissed is always by my side Oh the lover i still miss... was jesus to a child. *** piękne, nastrojowe i cholernie smutne
orienne : :