Archiwum wrzesień 2004


wrz 14 2004 Boże... daj mi cierpliwość...
Komentarze: 0

 Jestem w domu od kilku dni sama - rodzice wyjechali bowiem na 2-tygodniowe wczasy do Bułgarii. Mniejsza jednak o to. Zostałam pod opieką mojej chrzestnej - prościej cioci. Jest to kobieta 30-letnia. Trochę zniszczona przez zbyt wielki apatyt, ale sympatyczna i pomocna, dlatego mieszkanie z nią to żaden problem.
 Jednakże dziś gdy wróciłam do domu oprócz Agi zastałam jeszcze jej męża, którego nie bardzo lubiłam delikatnie mówiąc. Myliłam się. Po dzisiejszym dniu okazało się, że go nienawidzę! Kurrwa! Co za palant! Agusiu, kochanie.. coś ty zrobiła wychodząc za niego:( W życiu bym nie wyszła za takiego frajera! I to jeszcze zdrowo pierdolniętego na umyśle. Tak, tak. Podobno kiedyś groził jej nożem. Ale cholera wie ile w tym prawdy. Za to 100% prawdy jest w tym, co dziś przeżyłam. Więc najpierw był szok. Wchodzę do domu, wymęczona, patrzę a tu TEN. "Oja" - to pomyślałam. "Oo, cześć" - to powiedziałam. Wogóle Aga zaczęła gotować jakieś tłuste żarcie! Wszystko smażone w pół butelce oleju! Nie do pomyślenia w moim domu! Ale myślę: okej, raz można. Inna sprawa, że było niedobre i jeszcze inna, że dom jest nasiąknięty zapachem smażonego oleju - jak w McDonaldzie normalnie! Cóż jeszcze.. pojechałam z palantem do sklepu po piwo. Na rowerach. Ten wogóle wsiadł na rower zaczął się wydzierać jakieś "juhuu!". Chciałam powiedzieć: "człowieku, zachowuj się..". Wogóle zamiast się gapić gdzie go poprowadzę, to zawsze skręcał tam, gdzie nie powinien czym wydłużał czas jazdy do sklepu. W sklepie kupiliśmy piwa. Jeszcze raz zrobił z siebie pajaca ale już mu to zapomnę. Wróciliśmy do domu. Chciałam robić wszystko, byle z nim nie gadać. Wogóle mam podejrzenia do typa. Dziwnie się patrzył. Wogóle cały jest obleśny. 
 A pierdoła skończona! "A okna to można otworzyć a alarm się nie włączy?" "no, chyba raczej.." "no ja się na tym nie znam". Ratunku! Mył naczynia ręką i pod zimną wodą. Pytał się gdzie włożyć każde z mytych naczyń, a wiadomo że najpierw muszą ocieknąc, nie?
 Pod wieczór wzięło ich na prawienie mi morałów. Dlaczego? Naprawdę nie wiem. Wogóle nie chciałam ich słuchać, bo nie mam zaufania do nich, szczególnie do męża Agi - tego imbecyla. Nie mam żadnej pewności czy to co mi mówią nie jest stekiem bzdur. Nie chciałam sobie mącić w głowie dlatego myślałam o wszystkim, byle tylko jego słowa nie wchodziły mi w pamięć.
 Pod wieczór Paweł - czyli ten gnój miał jechać do siebie do domu. Ale jakoś się tak złożyło, że został na noc. Nie byłam pocieszona. Okej - jedna noc. O ile nie będą wydawać w nocy hałasów to chyba mi nie będą przeszkadzać.. się okaże.
 Ponadto nienawidzę jak ktoś obcy kręci mi się po domu i się rządzi. Wszędzie zaraz powstaje bałagan. A ja kocham porządek. Ordnung muss sein;((rozpaczliwie)! Wszędzie jest brudno, lepko, tłusto, śmierdzi i jest obrzydliwie. Obiecuję: nigdy nigdy więcej takich rzeczy! Wolę mieszkać sama.
 Gute Nacht.. :(

orienne : :
wrz 02 2004 Bez tytułu
Komentarze: 0

31 sierpnia/1 września - refleksje

 

            Pozostała 1 godzina i 23 minuty do końca wakacji. Za tyle zegary wybiją godzinę 00:00 i oficjalnie rozpocznie się dzień 1 września. Czy to nie za bardzo pesymistyczny wstęp?

Oczywiście, dla wielu ludzi to dzień jak każdy inny. A nie wyjątkowy? Chyba dlatego, że to pierwszy dzień miesiąca - mamy takich 12 w całym roku. Śmieszne, prawda? Nie?

Pytam niewłaściwych ludzi. Spytajcie uczniów jakie skojarzenia mają z dniem jutrzejszym. Nie wiem czy odpowiedzą z uśmiechem.

 

            Pamiętam czas, gdy dopiero co dostałam świadectwo. Na zakończenie roku szkolnego udałam się z radością i czystą przyjemnością. Wtedy miałam tą cudowną świadomość, że przede mną całe 2 miesiące wakacji. Co znaczy żadnych ograniczeń na wypady poza dom, komputer do woli, nauka tylko z własnej, nieprzymuszonej woli. Co znaczy zapomnienie się. Oderwanie zupełne. Szkoła nie istnieje.

Nie będę wspominać, że czas szybko zleciał. Nie ma chyba większego lania wody niż to jedno głupie zdanie. Owszem, wakacje dobiegają końca, ale zawsze jest tak, że czas leci i wolniej i szybciej. Nie inaczej było z czasem tegorocznych wakacji.

 

            Bywały chwile, kiedy chciałam wrócić do szkoły w środku wakacji. Teraz myślę, że byłam niespełna rozumu. Ale to oczywiste. Co mogę myśleć w ostatnim dniu wakacji? Rozleniwiona do granic możliwości. Paskudny stan. Czuję się jak wieloletni bezrobotny.

           

            Może się wydawać, że majaczę, stwierdzając: wakacje są stanowczo za długie! Ale w każdej chwili życia stwierdziłabym tak samo, mimo tego, że teraz nie mam ochoty kończyć wakacji. Czas wolny powinien być rozłożony na kilka mniejszych części. A nie 2 miechy hurtem. Czuję się też podobnie jak po nafaszerowywaniu mnie przez długi czas narkotykami. A ja uzależniona, nie mogę przestać ich nie chcieć. I chcę ich nadal. Nadal chcę wakacji. Ale ich już nie ma. I czuję się jak ogłupiała, jak wyrwana z potwornie długiego snu. Jestem zaspana. Ale już szkoła mnie ocuci...

 

            Nie będzie łatwo dotrzeć jutro do szkoły. Pokazać się tam. Ujrzeć (opalone)twarze znajomych z klasy. Nauczycieli zacierających ręce. Sam widok szkoły, jej szatni, korytarzy, klas... O zgrozo! Nie mogę!

 

            Dnia 1 września na ulicach w pobliżu szkół spotykamy wiele młodzieży, przyodzianej w strój galowy. Czujemy się trochę zsolidaryzowani z nimi. Raźniej nam. Wiemy, że nikomu się nie chce, wszyscy iść muszą. Ludzie też patrzą na nas z pewnego rodzaju szacunkiem.

 

            Czuję się trochę jak dawniej, jakbym szła z tatą do przedszkola. Pamiętam. Tata trzymał mnie na ręku, ja nie chciałam żeby mnie zostawił samą i trzymałam się poręczy, żeby tylko mnie nie zaprowadził do innych dzieci. Tylko, że teraz trzymam (proszę użyć imaginacji) wakacje. I nie chcę żeby odeszły. Ale odejdą. Taka kolej rzeczy.

 

            Nie miałam wakacji w tym roku. Co? No miałam, ale nigdzie nie wyjeżdżałam. A nawet lepiej - uczyłam się. Wiem, ze nie mogę teraz narzekać i żałować, bo to nie był błąd na pewno. Nie wiem czy odpoczęłam. To się okaże. Zobaczymy czy będę mieć siłę uczyć się 10 przedmiotów na raz.. Start od jutra. Miła perspektywa.

 

            Widzę, już widzę salę gimnastyczną z wielkim napisem: "witaj szkoło!". Słyszę przemówienie szanownej pani dyrektor. Jej życzenia samej pomyślności i wielu sukcesów w nowym roku szkolnym. I "dowcipne": stęskniliście się za szkołą, prawda? Och oczywiście!

 

            Jeszcze mamy 31 sierpnia. Jest przecież 23:55. Ale czas pomyśleć mimo wszystkiemu optymistycznie o jutrze. Jakoś to będzie. Do weekendu - mini-wakacji blisko. Życie szkolne toczy się w rytmie: od weekendu do weekendu. Teraz nie mogę się zdobyć na uśmiech. Ale jutro na pewno się nie powstrzymam. W końcu to moja szkoła. Moja kochana.

 

            Jest 23:59. Cieszymy się wakacjami!

 

 

orienne : :